Według zaleceń powinno się wypijać ok. 2 litrów wody dziennie. Czy woda smakowa można zostać doliczona do tej puli?
Odpowiedź wydaje się banalnie prosta. Skoro jest to woda, to oznacza, że można ją pić bez ograniczeń. Nic bardziej mylnego! Dlaczego? Ponieważ woda smakowa jest… napojem. Ta potoczna nazwa (woda smakowa). To trochę tak, jakby chipsy nazwać smakowymi warzywami i włączać je do zalecanych 5 porcji warzyw i owoców.
Woda smakowa – oszustwo doskonałe
Do omówienia składu i wartości odżywczej wybrałam wodę smakową Żywiec Zdrój o smaku truskawkowym. Jednak wszystkie te produkty są bardzo do siebie podobne.
Dlaczego oszustwo doskonałe? Bo woda smakowa zwykle stoi w dziale z wodami. W bardzo podobnej butelce, i tak, jak woda jest przezroczysta. Jeśli spojrzymy na tył opakowania, to przeczytamy, że jest to napój o smaku np. truskawkowym. Od wody odróżnia go nie tylko nazwa, ale przede wszystkim skład. Bo w końcu woda, to woda i nic więcej. W napoju też jest woda, ale poza nią cukier, regulator kwasowości, substancja konserwująca, aromat i zagęszczony sok truskawkowy w ilości 0,1%. A więc skład typowy dla napojów.
Według producenta woda smakowa ma stanowić lepszy zamiennik dla napojów gazowanych. Ale różnica pomiędzy nimi jest jedna – w wodzie smakowej nie ma barwników. Z jednej strony, to bardzo dobrze, bo one naprawdę nie są nikomu do niczego potrzebne. Z drugiej, to powoduje, że woda smakowa przypomina wodę, a nie napój, którym jest w rzeczywistości.
Woda smakowa – wartość odżywcza i skład
W składzie wody smakowej jest tylko jeden produkt, który wpływa na wartość odżywczą – cukier. Śladowa ilość zagęszczonego soku jest tu bez znaczenia. W 100 ml tego płynu znajduje się 6 g węglowodanów i są to tylko cukry proste. W jednej szklance znajduje się 15 g cukru, a więc dokładnie 3 łyżeczki. To daje nam 60 kcal.
W składzie wymieniony jest środek konserwujący, jakim jest benzoesan sodu. Jeden z najpopularniejszych konserwantów. Chciałabym rozwiać wątpliwości, które czasami pojawiają się, jakoby była to substancja naturalna. Rzeczywiście, kwas benzoesowy, jak również benzoesany, występują naturalnie w owocach, szczególnie jagodowych. Niewielkie jego ilości mogą być także w produktach mlecznych czy przyprawach, takich jak cynamon. Jednak ten syntetyczny konserwant nie ma z nimi nic wspólnego! Produkowany jest on z toluenu – bardzo popularnego rozpuszczalnika organicznego. Jeśli macie w składzie wymienioną substancję jaką jest benzoesan, to chociażby był to sok żurawinowy, na pewno nie chodzi producentowi o naturalnie w niej zawarty, lecz o ten produkowany z toluenu, który został dodany w celu przedłużenia trwałości produktu! Przecież nikt np. na opakowaniu łososia wędzonego nie umieszcza w składzie astaksantyny (barwnika z rodziny karotenoidów. Łososiowi nadaje ona barwę, a u ludzi może m.in. zmniejszać widoczność zmarszczek czy zwiększać wydolność fizyczną), mimo iż ona naturalnie w nim występuje!
Oczywiście, można powiedzieć, co to jest 60 kcal w porównaniu do całodziennego zapotrzebowania! Otóż, ma to istotne znacznie, bo nie tylko kalorie są w żywieniu ważne, ale także makroskładniki (białko, węglowodany oraz tłuszcze) i odpowiednie proporcje pomiędzy nimi. Pijąc szklankę takiego napoju realizujemy 17% zapotrzebowania na węglowodany proste. Dlaczego powinniśmy je ograniczać, pisałam w poście o płatkach śniadaniowych.
Ja kupiłam wodę smakową w najmniejszej możliwej pojemności – 0,5 l, to dokładnie dwie szklanki. Jakoś nietrudno mi sobie wyobrazić, że taka mała butelka zostanie wypita przez kogoś w ciągu dnia. Niestety, te wody dostępne są również w butelkach o pojemności 1,5 l. I znam osoby, dla których wypicie takiej butli przez cały dzień, to żaden problem! Kalorii robi się już więcej, bo 360, czyli tyle, ile ma porcja ziemniaków z jajkiem sadzonym i kefirem. Tylko wartość odżywcza zupełnie inna. W przypadku wody smakowej to same cukry proste, których w 1,5 litrowej butelce jest 90 g, a więc aż 9 łyżek! No i najważniejsze, jeśli wypiłaś butelkę wody smakowej, wyczerpałaś dzienny limit na cukry proste. A nie możliwym jest, żeby nie dostarczyć ich z innymi produktami spożywczymi, chociażby owocami czy jasnym pieczywem.
Zdecydowanie nawyk picia wody smakowej jako zamiennika tej zwykłej jest zły. To właśnie może być przyczyną brak spadku wagi mimo diety. Pamiętajmy też, że spożywając (w tym pijąc) coś, co zawiera dużo cukrów prostych, szybko robimy się ponownie głodni. O ile picie zwykłej wody może pozwolić „oszukać” głód, o tyle ta smakowa tylko go potęguje.
Woda smakowa lepsza niż cola?
Szczególnie martwiącym dla mnie zjawiskiem jest spożywanie wody smakowej przez dzieci. Niektórzy producenci tworzą ją specjalnie dla najmłodszych. Zamknięta w kolorowych opakowaniach jest chętnie pita przez dzieciaki, bo smaczna. A mamusie zadowolone, bo w końcu dziecko pije wodę, a nie colę. No tak, tylko że temu, co pije Twoje dziecko może być bliżej do tej złej coli właśnie.
Sporadyczne wypicie wody smakowej, nawet tej dużej butelki, nie sprawi, że od razu wystąpi u kogoś cukrzyca typu II, ale już traktowanie jej jako zamiennika wody i picia w podobnych ilościach codziennie, to zamach na swoje zdrowie!
Wiem, że są osoby, które nie lubią smaku wody, mimo iż może wydawać się to nieprawdopodobne, bo, przynajmniej moim zdaniem, woda nie ma smaku. Można samodzielnie w domu „poprawić” smak wody. I nie mam tutaj na myśli „słodzenia”, jak robi to producent. Soki z cytrusów, liście mięty, mrożone owoce, to chyba najbardziej popularne sposoby na lepszy smak wody.
Woda, zwykła woda, najchętniej z plasterkiem ogórka, to moja ulubiona. Czasem soki, ale staram sie kupować te 100%.
Jak napisałaś o tych chipsach, przypomniał mi się Jamie Oliver, który w jednym z amerykańskich liceów dowiedział się, że frytki to warzywo. Byłam w podobnym szoku, co on. Niby wiem, że frytki są z ziemniaka, ale w moim domu nigdy nie były traktowane jak warzywo. Cały 6odcinkowy program Jamie’go w USA do zobaczenia na youtube. Z każdym odcinkiem oczy coraz większe.
A masz może link do tego programu? Bardzo chętnie bym objerzała
https://www.youtube.com/watch?v=Ni5_pP3EJSs odcinek pierwszy, ale są wszystkie na yt.
Super! Bardzo Ci dziękuję! Na pewno YT pomoże mi znaleźć resztę 🙂
Artykuł bardzo ciekawy i generalnie trudno się nie zgodzić z Pani oburzeniem na ten zmyślny chwyt, jakim są „wody smakowe”. Ludzie na co dzień są oszukiwani i jest im wmawiana ogromna ilość bzdur na temat jedzenia i jego składników („łakocie i witaminy” ). Jednak nie popadajmy w paranoję. Mój komentarz dotyczy w szczególności jednego akapitu:
„W składzie wymieniony jest środek konserwujący, jakim jest benzoesan sodu. Jeden z najpopularniejszych konserwantów. Chciałabym rozwiać wątpliwości, które czasami pojawiają się, jakoby była to substancja naturalna. Rzeczywiście, kwas benzoesowy, jak również benzoesany, występują naturalnie w owocach, szczególnie jagodowych. Niewielkie jego ilości mogą być także w produktach mlecznych czy przyprawach, takich jak cynamon. Jednak ten syntetyczny konserwant nie ma z nimi nic wspólnego! Produkowany jest on z toluenu – bardzo popularnego rozpuszczalnika organicznego.”
Benzoesan sodu (CAS 532-32-1) to benzoesan sodu niezależnie od sposobu produkcji. Czy jest to biosynteza czy synteza przemysłowa, chemicznie jest to TA SAMA substancja. Ewentualne różnice mogą polegać tylko na zanieczyszczeniach (przy czym te są ściśle regulowane przepisami dot. jakości itp.). Problem nie leży w sposobie powstania tej substancji tylko w jej ILOŚCI w produktach spożywczych. Już Paracelsus mówił że „to dawka stanowi truciznę”. W myśl tej zasady nawet substancje z pozoru zupełnie nieszkodliwe mogą być bardzo niebezpieczne w dużych ilościach (nawet woda może zabić – polecam wygooglować tzw. „przewodnienie hipotoniczne”). Tak więc dostarczając bardzo dużo benzoesanów do organizmu, możemy go przedawkować i będzie niezaprzeczalnie szkodliwe dla zdrowia. Przy czym nie ma to żadnej różnicy czy dostarczymy go zjadając dziennie 10 kg jagód czy spożywając duże ilości produktów konserwowanych „syntetycznym” benzoesanem sodu.
pozdrawiam
Chemiczka
Chemiczko,
bardzo dziękuję za Twoją uwagę i cenny komentarz! Muszę przyznać, że nie wiedziałam o tym. Jak sobie przypominam swoje studia, to prawie jestem pewna, że mówiono o tym, że benzoesan z toluenu jest zły, a ten w roślinach ok.
Na pewno zgadza się to, że tego „naturalnego” trudniej przedawkować 🙂
Czytając ten tekst szlag człowieka trafia – jakby to każdy się chciał tylko odchudzać! Przepraszam bardzo, ale nie każdy ma problem z tyciem – jest bardzo szeroka grupa ludzi, która wręcz przeciwnie – wolalaby przytyć! Tycie to kobieca histeria!
Rebus, może nie zauważyłeś, ale ja swoją ofertę kierują do kobiet, które mają problem z wagą, stąd w artykułach poruszam taką, a nie inną problematykę. Jeśli Ci to nie odpowiada, to po prostu – nie czytaj 🙂
Bardzo ciekawy artykuł, dziękuję autorce za jego napisanie. Chciałbym wtrącić kilka uwag. Nie merytorycznych, ale gramatycznych. „Woda smakowa stoi zwykle na dziale z wodami.” Nie „na” a w dziale, to tak jak praca na sklepie, na magazynie, na kasie. Każde niepoprawne. „Nie możliwym” powinno być pisane razem, a nie oddzielnie. Mam też wrażenie nadmiaru przecinków i powtórzeń.
Karol, oczywiście masz rację, zaraz to poprawię. Z resztą na pewno będę jeszcze raz redagować te starsze artykułu, bo sama mam wrażenie, że są językowo kiepskie 🙂
Justyno, chciałabym zapytać Cię to, czy woda z dodatkiem soku z cytryny bądź innych cytrusów nawadnia tak samo jak woda bez żadnych dodatków? Należę właśnie do tych osób, którym woda nie smakuje, głównie z tego względu, iż jako dziecko jej nie piłam. Dziś wybieram już świadomie i staram się tę wodę pić w jak największych ilościach (oczywiście nie przesadzając), ale wciąż ciężko mi osiągnąć zalecaną ilość poprzez samą wodę. Najczęściej piję ją z cytryną i/lub miętą, ale chciałabym wiedzieć, czy taki napój nawadnia mnie odpowiednio, czy może poprzez dadatek soku z cytryny.. coś tracę? 🙂 pozdrawiam!
Cytryna
Cytryna nic się nie martw – nic nie tracisz! 🙂 Możesz pić wodę z cytryną, ona nawadnia tak samo dobrze 🙂