Powoli zbliżają się drugie urodziny bloga. Dokładnie 15 lipca 2014 roku napisałam pierwszy artykuł o płatkach śniadaniowych. Rok temu, w pierwszą rocznicę powstał wpis, w którym pełna zachwytu nad nowymi możliwościami, widziałam przyszłość tylko w różowych barwach. Czy dobrze ją przewidziałam? Co takiego zmieniło się w moim życiu i blogowaniu? No i wreszcie, jakie mam plany na przyszłość?

Przerywam swój urlop, żeby podzielić się z Tobą kilkoma przemyśleniami na temat bloga, mojej pracy zawodowej i przyszłości. To będzie takie podsumowanie tego, co udało mi się osiągnąć oraz próba zaplanowania rzeczy, które jeszcze przede mną.

Największe sukcesy minionego roku

Strasznie to dziwne, robić podsumowanie roku w jego środku. Ale nic nie poradzę na to, że na pomysł prowadzenia bloga wpadłam właśnie w środku lata. Najpierw chciałabym podzielić się swoimi największymi sukcesami.

Naprawdę moja strona internetowa

Nigdy nie przypuszczałam, że będę potrafiła administrować stroną internetową. Ba! Nawet nie myślałam o tym, że ją stworzę. A tak się właśnie stało. Strona, na której jesteś została w całości stworzona przeze mnie. Nie obyło się bez błędów, problemów technicznych i złości, ale nie ukrywam, że jestem z niej bardzo dumna!

stary blog

Tak mój blog wyglądał na początku, jeszcze na bezpłatnej platformie Google… Spora metamorfoza, prawda?

Strona w najbliższej przyszłości będzie się zmieniała, ponieważ zmienia się trochę moje podejście do blogowania, którego teraz już nie traktuję jako przyjemności, ale jako część moich obowiązków zawodowych. Co oczywiście nie znaczy, że pisanie nie sprawia mi już tyle radości. Ciągle mam z tego przyjemność, ale widzę również inne możliwości przekazywania swojej wiedzy dalej.

Webinary, czyli szkolenia on-line

Jedną z moich ulubionych zabaw w dzieciństwie była szkoła, w którą najlepiej bawiłam się… sama. Tak, tak, uczyłam sama siebie. Uwielbiałam szukać ciekawych informacji i na tej podstawie tworzyć „lekcje”. W mojej szkole były zajęcia z matematyki, polskiego, wfu, biologii. No, głównie tych przedmiotów, które lubiłam najbardziej.

Nie ma zatem pewnie nic dziwnego w tym, że prowadzenie szkoleń on-line, które na początku nazywałam webinarami, bardzo przypadło mi do gustu. Od października do czerwca przeprowadziłam dziesięć szkoleń, w których udział wzięło łącznie prawie 1000 osób! Najliczniej zapisywano się na szkolenie o podjadaniu – prawie 150 osób było chętnych, żeby dowiedzieć, jak skutecznie wyeliminować niekontrolowanie jedzenie słodyczy.

To tylko kilka z dziesięciu szkoleń on-line, które odbyły się w tym sezonie

To tylko kilka z dziesięciu szkoleń on-line, które odbyły się w tym sezonie

W przyszłym roku szkolenia on-line też na pewno będą! Mam nadzieję, że uda mi się zacząć je prowadzić już w październiku, choć nie ukrywam, że mogą one odbywać się w dziwne dni lub o dziwnych porach. Wszystko zależy od mojego jeszcze nienarodzonego Synka – jak bardzo będzie chciał ze mną współpracować.

E-kursy

W minionym roku wypuściłam aż trzy kursy on-line. W listopadzie wystartowała pierwsza edycja kursu „30 dni do szczupłej sylwetki”, który jeszcze wtedy nazywał się „Szczupła na Zawsze”. Druga edycja miała miejsce już na początku roku, w lutym. W obydwu wzięło udział 20 wspaniałych kobiet, które mogą pochwalić się cudownymi efektami.

Oto efekty pracy po kursie – Emilii, doradcy chustowego przytuleni.com

W marcu zaczęłam przygotowywać drugi, zupełnie inny e-kurs: „Skończ z podjadaniem słodyczy w 21 dni”. W pierwszej edycji tego kursu wzięło udział 15 Uczestniczek. Kurs odbywał się na specjalnie do tego przygotowanej platformie internetowej, którą już również stworzyłam samodzielnie.

Obydwa kursy będą na pewno jeszcze udoskonalane. I bardzo zastanawiam się nad ich ciągłą sprzedażą. To znaczy, kurs będzie można kupić i przejść we własnym zakresie o dowolnej porze roku, a nie tylko wtedy, gdy ja zaplanuję sprzedaż z góry. Myślę, że takie rozwiązanie będzie dla Ciebie o wiele bardziej korzystne.

Konsultacje indywidualne

O tym powinnam napisać na samym początku, bo tak się składa, że akurat z konsultacji jestem najbardziej dumna. Gdy w listopadzie zeszłego roku podjęłam decyzję, że przestaję układać diety i zaczynam pracować nad zmianą nawyków żywieniowych jako psychodietetyk, martwiłam się, czy w ogóle będą chętne na ten typ pracy. Okazało się to zupełnie nie potrzebne! Bo kobiet, które mają dość rozpisek od dietetyków jest coraz więcej (panów z resztą też, ale akurat ja pracuję tylko z kobietami).

Ze względu na mój stan fizjologiczny obecnie nie przyjmuję już nowych pacjentek, ale mimo tego w samym tylko czerwcu odbyło się ponad 20 konsultacji indywidualnych w moim gabinecie oraz kilka przez Skype.

Widzę, że indywidualna praca to coś, czego najbardziej potrzebujesz/poszukujesz. A przy okazji to, coś w czym czuję się najlepiej. Mam nadzieję, że od października będę mogła pomagać moim nowym Cudownym Pacjentkom. Ale tutaj również wszystko zależy od mojego jeszcze nienarodzonego Synka.

Ja w mediach

Ten rok obfitował w występy w mediach. Spełniło się jedno z moich największych marzeń – mogłam powiedzieć kilka słów w radio (i to aż cztery razy!), które wydaje mi się najbardziej magicznym medium. Sporo było też występów w telewizji, m.in. w Pytaniu na Śniadanie czy programie „Czarno na białym” w TVN24.

Wpisuję to do swoich sukcesów, chociaż występy w mediach nie są moim celem samym w sobie. Zaproszenia są bardzo miłe i chętnie je przyjmuję, jednak stawiałam na pokazywanie się w „moich mediach”, czyli blog, filmy video, live na FB czy szkolenia on-line, bo…

Co raz więcej Czytelniczek, coraz większa społeczność

No właśnie. „Moje media” są dla mniej najważniejsze, bo coraz większa jest rzesza moich Czytelniczek. W zeszłym roku czytało mojego bloga ok. 5 tysięcy osób miesięcznie. Dzisiaj ta liczna jest ponad  czterokrotnie większa. To znaczy, co miesiąc zagląda tutaj ok. 21 tysięcy poszukiwaczy racjonalności w chaosie dietetycznych nowinek.

Zrzut ekranu 2016-07-04 o 14.01.46

Statystki z Google Analytics

W marcu zeszłego roku założyłam newsletter „Listy Fabryczne”. Jeszcze w pierwsze urodziny bloga czytało go raptem około stu kobiet. Dzisiaj mój newsletter ma dokładnie 866 Czytelniczek i Czytelników (tak, tak – panowie też się zapisują, chociaż ja uparcie wszystkie końcówki czasowników piszę w formie żeńskiej).

Niesamowicie dziękuję za wszystkie komentarze, udostępnienia, lajki, jak również czytanie mnie bez pozostawiania po sobie śladu. Bez moich Czytelników zapewne nie byłoby mnie tutaj, gdzie jestem teraz! To Wy dajcie mi motywację do pracy i wskazówki, jak robić to lepiej! Jeszcze raz bardzo dziękuję!

Co mogłam zrobić lepiej

Wystarczy tego chwalenia się. W minionym roku były też sprawy, z których nie do końca jestem zadowolona. Nie traktuję ich jako porażki, bo jak już niejednokrotnie pisałam, nie ma czegoś takiego jak porażka, są tylko doświadczenia. Oto te doświadczenia, z których jestem trochę mniej zadowolona i wnioski, jakie z nich wyciągam.

Koniec ze szkoleniami stacjonarnymi?

Cykl szkoleń, który planowałam na cały rok, musiałam odwołać, ponieważ nie bardzo miałam chętne osoby do uczestnictwa. W mojej ocenie zaplanowane tematy były super-ciekawe, ale chyba nie do końca potrafiłam je zareklamować i trafić do osób, do których były one rzeczywiście adresowane. Moją główną grupą docelową były kobiety z nadwagą i otyłością. A na szkolenia przychodziły tylko… szczupłe panie.

Nie wiem, jak będzie ze szkoleniami w przyszłym roku. Jeśli pozwoli mi na to czas, być może szkolić będę w zakresie jednego z trzech tematów, które staną się filarami mojej działalności (o czym piszę niżej). Bardzo lubię takie spotkania na żywo, w grupie i nie chciałabym całkowicie rezygnować z nich. Chociaż nie do końca mam pomysł, jak można promować takie szkolenia. Może Ty masz jakieś pomysły?

Więcej wartościowych treści na blogu

Czasami mam wrażenie, że nie wszystkie artykuły są tak wartościowe, jakbym tego chciała. Już wielokrotnie zmieniałam częstotliwość publikowania wpisów i bardzo chciałabym zostać przy jednym artykule tygodniowo, ale przyznam, że im więcej mam pacjentek, tym trudniej pisać mi wartościowe teksty. To znaczy, pisanie wpisów trochę się rozciąga, czasem nawet na kilka dni…

Być może po urlopie wrócę do pisania raz w tygodniu, ale nie zdziw się, jeśli zobaczysz nowy wpis tylko dwa razy w miesiącu. Wydaje mi się, że jednak lepsze jest napisanie czegoś rzadziej, ale bardziej wartościowego, niż na siłę tworzenie czegokolwiek byleby tylko artykuł ukazał się raz w tygodniu.

Będę wdzięczna, jeśli dasz znać, co Ty myślisz o moich artykułach i ich częstotliwości ukazywania się.

A oto pięć najczęściej czytanych przez Was artykułów w mijającym blogowym roku:

  1. Czy dzieci piją śmieci? – Kubuś Waterrr
  2. Syrop z agawy – cukier doskonały?
  3. Dlaczego woda smakowa to nie woda
  4. Czy serek wiejski jest zdrowy?
  5. Dieta w Hashimoto – nikt nic nie wie…

Wolę pisać czy wolę mówić?

Bardzo chciałam wypuścić w tym roku swój podcast. Planowałam, że w kwietniu nie tylko będziecie mogły mnie czytać, ale również słuchać. Niestety, nie udało mi się zrealizować tego celu. Do podcastu potrzeba profesjonalnego sprzętu, a ciągle mam jakieś ważniejsze inwestycje. Z drugiej strony, pisanie bloga i prowadzenie podcastu, to już praca na cały etat, a ja ma również inne obowiązki…

To dla mnie bardzo ważna kwestia do przemyślenia. Więcej pisać, czy więcej mówić do Was? Na razie pozostaje bez odpowiedzi. A może Ty masz dla mnie jakieś sugestie w tym zakresie?

Co zmieni się w Fabryce Zdrowia?

Ufff… wystarczy tego podsumowania. Wreszcie nadszedł czas na to, żeby opowiedzieć, co zmieni się w Fabryce Zdrowia.

Trzy główne ścieżki

Jak pisałam wyżej, chcę skupić się na trzech głównych ścieżkach w mojej działalności. A będzie to:

  1. Odwyk od podjadania i emocjonalnego jedzenia słodyczy
  2. Jak wygrać z kompulsywnym jedzeniem?
  3. Asertywność żywieniowa – jak się jej nauczyć?

To są takie trzy moje koniki, czyli tematy, w których się specjalizuję, o których będzie też najwięcej na blogu, w moich szkoleniach oraz kursach.

Trzy główne pomoce

To, na co stawiam w pierwszej kolejności, to konsultacje indywidualne. Czyli praca z pacjentkami w moim gabinecie nad zmianą nawyków żywieniowych, głównie pod kątem tych trzech tematów opisanych wyżej.

Na pewno będę robić też szkolenia on-line, choć nie ukrywam, że do części z nich dostęp będzie płatny. Chcę, żeby te szkolenia bardziej przypominały to, co planowałam robić stacjonarnie, niż typowe webinary z moją gadającą głową. Bardzo chciałabym zrobić szkolenia stacjonarne z asertywności żywieniowej, bo uważam, że akurat tej umiejętności najlepiej uczyć się w grupie. Zobaczymy jeszcze, jak to wyjdzie.

Trzecią ścieżką pomocy Tobie, na której chcę się skupić w nadchodzącym roku, są e-kursy. Na razie nie planuję nowych, ale jak pisałam wcześniej, chcę żeby obecne dwa można było kupić przez cały rok, choć wtedy nie zawsze będzie możliwe moje wsparcie.

Oczywiście będę też pisać na blogu, tworzyć bezpłatne szkolenia on-line, prowadzić live na Facebooku oraz motywować w newsletterze. A swoją drogą, to przygotowuję nowy bonus zachęcający do zapisania się na „Listy Fabryczne”, na razie jednak nie zdradzę, co to jest…

Krótka przerwa

W niedługiej przyszłość czeka mnie krótka przerwa w pracy zawodowej. Prawdopodobnie pod sierpnia zostanę po raz pierwszy mamą i moje życie przewróci się do góry nogami. Trudno obiecać mi, kiedy do Ciebie wrócę, ale postaram się zrobić to możliwie, jak najszybciej, choć jak pisałam wcześniej, to wymaga współpracy z wielu stron.

Za rok od dzisiaj…

Całkiem długie wyszło to moje podsumowanie roku, ale bardzo chciałam podzielić się z Tobą wszystkimi moim przemyśleniami i planami. Jeśli dotarłaś do tego momentu, to bardzo Ci dziękuję i jednocześnie mam dla Ciebie fajne zadanie, które pomoże Ci nabrać wiatru w żagle. I w tajemnicy mogę Ci zdradzić, że ja również je wykonuję.

Napisz list do siebie, który otworzysz za rok od dzisiaj. Opisz w nim jak wygląda Twoja obecna sytuacja życiowa. Co jest dla Ciebie teraz najważniejsze, czym się martwisz, czego oczekujesz? Następnie, spróbuj zaplanować ten nadchodzący rok. Pomyśl, co chciałabyś osiągnąć i jakimi drogami możesz do tego dojść. Włóż list do koperty, zaklej i schowaj. Zapisz w swoim kalendarzu na przyszły rok, aby dokładnie za 365 dni otworzyć swój list. Warto też zapisać, gdzie go schowałaś. Uwierz mi, prędzej czy później zapomnisz, że w ogóle coś takiego robiłaś.

Mój list już jest gotowy i czeka na mnie. A ja nie mogę się doczekać, co przyniesie mi przyszłość.


Dziękuję, że ze mną jesteś!