Mam wrażenie, że obecnie w dobrym tonie jest nie posiadanie żadnych postanowień noworocznych. Wbrew temu będę zachęcać Cię, że warto je mieć! Pokażę Ci, co możesz zrobić, żeby noworoczne postanowienia zamieniły się w końcoworoczne sukcesy.
W przełomie roku jest coś magicznego. Coś co sprawia, że chcemy zacząć od początku. Inaczej. Jeszcze raz. Uważam, że wcale nie ma w tym nic złego! Wręcz przeciwnie, korzystaj z tej magii.
Z drugiej strony nie ma dobrego czasu na rozpoczęcie zmian. To znaczy, możesz tworzyć swoje „postanowienie noworoczne” nawet i w środku lata. Dlaczego by nie? Z resztą teraz już też jest prawie połowa pierwszego miesiąca w roku i wcale nie zamierzam pisać, że powinnaś zaczekać do kolejnego sylwestra ze swoimi postanowieniami, aż poczujesz magię. Jeśli masz wrażenie, że teraz powinnaś to zmienić – to po prostu to zrób! A czy nazwiesz to postanowieniami noworocznymi, zadaniami, planami, celami… to nie ma znaczenia!
Ale najpierw przeczytaj, jakich błędów unikać, gdy planujesz swoje postanowienia noworoczne.
Skuteczne postanowienia noworoczne – zasada pierwsza: Co za dużo to niezdrowo
Dla większości postanowienia noworoczne mają prosty wydźwięk. Schudnę. Będę ćwiczyć. Zmienię swoje odżywianie. Takie ogólne postanowienia nie wróżą niczego dobrego. Bo tak naprawdę nie wiesz, co masz robić. To znaczy, niby wiesz, ale…
Moim zdaniem, jeśli już zdecydowałaś się, że chcesz w tym roku lepiej się odżywiać. To najpierw zastanów się, co to w ogóle dla Ciebie oznacza. Wypisz wszystkie czynności, które Twoim zdaniem wiążą się z lepszym odżywianiem: picie odpowiedniej ilości wody, pięć posiłków dziennie, więcej warzyw… Podobnie w przypadku innych postanowień: odchudzanie, ćwiczenia. Tutaj też warto się zastanowić, co oznacza więcej ćwiczeń i mniejsza waga. Co konkretnie musisz robić, żeby to osiągnąć?
Gdy spojrzysz na swoją listę, będzie tam pewnie kilka pozycji, a może nawet kilkanaście. Nie popełniaj tego błędu i nie rzucaj się na wszystkie pozycje z listy! Postanowienia noworoczne są skuteczne wtedy, kiedy bierzemy na swoje barki tyle, ile rzeczywiście jesteśmy w stanie udźwignąć. A zwykle jedna rzecz do zmiany jest wystarczająca. Dlaczego? Bo każde wprowadzenie zmiany korzysta z Twoich rezerw energetycznych. Im do większej ilości zmian się zmuszasz, tym szybciej wyczerpiesz swoją energię.
Dopóki nie poczujesz, że ta zmiana weszła Ci już w krew, a zwykle trwa o około miesiąca, nie wprowadzaj kolejnej zmiany!
Więcej o zmianach w Twoim życiu, a zwłaszcza zmianach nawyków żywieniowych dowiesz się z webinaru, który będzie dokładnie za tydzień. Ekspert od zmiany nawyków Jadwiga Korzeniewska z Laboratorium Zmieniacza w ogniu moich pytań opowie, jak to robić skutecznie. Już teraz możesz zapisać się na ten webinar, wystarczy, że klikniesz w przycisk na dole.
Skuteczne postanowienia noworoczne – zasada druga: Optymizm nie jest wskazany
Nie chcę, żebyś zrozumiała mnie źle! Uważam, że zdecydowanie lepiej być optymistą, ale przy planowaniu doceń realizm. Na początku zmiany, gdy masz dużo energii, wydaje Ci się, że wszystko możesz osiągnąć. A później przychodzi zderzenie z rzeczywistością i okazuje się, że postanowienia noworoczne wcale już nie są takie realne. Z drugiej strony nie może być tak, że niby coś zmieniasz, ale w sumie to tego nie zmieniasz. Po prostu albo coś robisz albo nie! Wytłumaczę to na przykładzie postanowienia o aktywności fizycznej.
Chcesz więcej ćwiczyć. Stosując się do pierwszej zasady skutecznych postanowień noworocznych, wiesz, że dla Ciebie oznacza to bieganie trzy razy w tygodniu. Pełna optymizmu zakładasz, że będziesz biegać we wtorki, czwartki i soboty. Proste. Tym czasem okazuje się, że we wtorek padał śnieg i było strasznie zimno. W czwartek musiałaś dłużej zostać w pracy. A w sobotę trzeba było wreszcie zrobić zakupy i posprzątać mieszkanie. Twoje postanowienie przegrywa z Twoim życiem.
Jak zaplanowałaby to realistka? Przede wszystkim, wiedziałaby co ma zrobić, jeśli z jakiś powodów nie wykona swojego założenia. Ok, dzisiaj brzydka pogoda, wolisz nie biegać, ale w takim razie odpalasz YouTube i wybierasz dowolny trening. Jeśli w czwartek musiałaś dłużej zostać w pracy, to nic nie szkodzi, wieczorem przed snem rozciągasz się przez pół godziny. A jeśli domowe obowiązki zakłócają Twoje plany, możesz część ich oddelegować albo trzeć odkurzaczem mocniej niż zwykle dywan i spalać dodatkowe kalorie.
Ktoś może powiedzieć, że i tak dalej przegrywasz w walce o swoje postanowienia noworoczne. Ale to nie prawda! Walczysz. Robisz coś nowego. Dostosowujesz siebie do czasu, który masz. Nie ma w Tobie frustracji. Nie biegałaś, ale ćwiczyłaś. Przecież to jest sukces!
Tak na marginesie dodam tylko, że uważam, nawet w przypadku aktywności fizycznej, że dobrze jest ten nawyk, którego się uczysz, powtarzać codziennie. No tak, możesz pomyśleć, że tylko maratończycy biegają codziennie. I ja wcale nie każę Ci, abyś codziennie biegała. Biegaj te trzy razy w tygodniu, a w pozostałe dni, np. rozciągaj się, przeglądaj strony dla biegaczy, rób kilkuminutowe poranne rozgrzewki. To wszystko sprawi, że Twój umysł ciągle będzie w fazie nauki, przez cały tydzień, ale nie tylko trzy razy w tygodniu.
Skuteczne postanowienia noworoczne – zasad trzecia: Nie jesteś samotną wyspą
Nawet jeśli mieszkasz sama, nie masz dzieci, albo dzielisz swoje obowiązki po równo z partnerem, to nie jesteś samotną wyspą! Nie i koniec! Zawsze może się przydarzyć coś, co pokrzyżuje Twoje plany. Sorry, taki mamy klimat. Dlaczego to takie istotne przy planowaniu? Znowu posłużę się pewnym przykładem.
Chcesz jeść pięć posiłków dziennie, chociaż do tej pory dzień zaczynałaś od filiżanki kawy, później raczyłaś się dużym obiadem i jeszcze większą kolacją. Starannie planujesz swój pięcio-posiłkowy jadłospis, tylko zapominasz, że przecież w pracy trudno wyrwać Ci się na przerwę, a co dopiero na dwie! Więc zwykle wracasz z niezjedzonym lunch boxem. Poza tym wkurza się, że cały wieczór zajmuje Ci gotowanie, a przecież i tak później tego wszystkiego nie zjadasz! Lepiej dostosować swoje odżywianie do tego na co pozwala otoczenie.
Jeśli w pracy trudno wyrwać się na przerwę, zjedz większe śniadanie w domu, a do pracy weź garść orzechów, które możesz schrupać bez ruszania się ze swojego stanowiska.
Z kolei jeśli Ty jako jedyna w swojej rodzinie zamierzasz odżywiać się zdrowo, to na początku może bawić Cię gotowanie na 100 garnków, ale po dwóch tygodniach gwarantuję, że będziesz miała tego dosyć!
Każda zmiana jaką wprowadzasz musi być dostosowana do Twojego otoczenia, bo nie jesteś samotną wyspą!
Jeśli chcesz wiedzieć więcej o tym, jak skutecznie się zmieniać, to koniecznie weź udział w Wyzwaniu Noworocznym. Nauczę Cię w nim, jak przekształcać nawyki żywieniowe na lepsze. A przy okazji dostaniesz ode mnie plan treningowy i dietetyczny na cały tydzień trwania wyzwania. Oczywiście, jest ono bezpłatne. Zapisz się już dzisiaj, bo startujemy 18 stycznia.
A na koniec jeszcze jedno ogłoszenie parafialne. Pod koniec stycznia planuję otworzyć grupę wsparcia na Facebooku, która będzie pomagała właśnie w zmianie nawyków żywieniowych i motywacji. Właściwie wszystko już mam gotowe, żeby ruszyć, poza jedną rzeczą. Nazwą. Mam kilka pomysłów, ale będzie mi bardzo miło jeśli zagłosujesz w tej krótkiej ankiecie, a może dodasz nawet, jakieś swoje propozycje!
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi!
Nigdy nie robiłam listy postanowień noworocznych, ale postanowiłam, że tym razem to zmienię. Od niedawna prowadzę bloga i chciałabym tam zapisywać wszystkie postępy i rzeczy które udało mi się osiągnąć.
Paradoksalnie prowadzenie takiego dziennika internetowego jest również bardzo pomocne, bo widzimy zmiany na bieżąco i możemy analizować rzeczy które nam służą, a które nie.
Alternatywnie można też mieć normalny, papierowy dziennik, ale wydaje mi się, że on nie daje aż takiej motywacji – chociaż, wszystko zależy od człowieka 🙂
Jeśli jesteś zainteresowana moimi postanowieniami noworocznymi to zapraszam na:
http://rudalisica.blogspot.com/2016/01/4-wosowe-postanowienia-na-rok-2016.html
Nie są one co prawda związane ze zdrowym odżywianiem – do tego mam podejścia jakoś raz na dwa tygodnie, ale potem steki i czekolada mnie pokonują, ale od czegoś trzeba zacząć 😉